Grażyna Makara
Fotografka, fotoedytorka, przez całe życie związana z fotografią prasową. Absolwentka Zarządzania Kulturą Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Fotoreporterka „Gazety Wyborczej”, obecnie szefowa działu fotoedycji „Tygodnika Powszechnego”, autorka wielu projektów, publikacji, wystaw, dwukrotnie nominowana do nagrody Grand Press Photo. Od zawsze w centrum jej artystycznych zainteresowań stoi człowiek. Jednym z projektów, będących emanacją tych zainteresowań, jest sesja Stylowa, w której udział wzięły kelnerki i barmanki z kawiarni Stylowa w Nowej Hucie. Innym przedsięwzięciem, którego historia sięga do czasów sprzed narodzin fotografki, są Wszystkie śluby mojej mamy, czyli projekt wykorzystujący 150 zdjęć nowożeńców, którym ślubu w Urzędzie Stanu Cywilnego w Sobkowie (woj. świętokrzyskie) udzieliła Zofia Makara, matka Grażyny. Powrót do tych zdjęć, obecnych od zawsze w domu, zaowocował odszukaniem przedstawionych na fotografiach par i wykonaniem kolejnej sesji zdjęciowej. A także zadaniem kluczowego pytania o to, jak ułożyło się życie fotografowanych małżeństw.
Grażyna Makara to artystka, w której twórczość fotograficzna ustępuje niekiedy pola równie poważnie traktowanej pracy fotoedytora. Prowadzenie wizualnej narracji pisma, sprawianie, by fotografia stawała się pomostem między tekstem a czytelnikiem, to zadanie wymagające prawdziwej gimnastyki umysłowej. Satysfakcja ze spędzania długich godzin w archiwum, które okazuje się prawdziwą kopalnią wiedzy o ludziach i czasach. Wybieranie zdjęć, które „wybiegną” przed tekst, staną się niespodzianką dla czytelnika, powodem do zastanowienia i chwili refleksji. Szukanie uniwersalnej prawdy o człowieku.
Jednym z jej najnowszych projektów jest opracowanie notesu – książki do pisania z fragmentami wypowiedzi księdza Adama Bonieckiego (w wyborze Michała Olszewskiego), ilustrowanego autorskimi zdjęciami artystki oraz wybranymi z archiwum bohatera książki.
Skąd Grażyna Makara czerpie pomysły? Z drogi. Inspiracją stają się spacery, szlaki biegnące z dala od centrum Krakowa. Potrzeba wyciszenia, oczyszczenia głowy ze zgiełku – to niezbędne elementy procesu twórczego. W okolicach Tyńca, w starorzeczu Wisły, rodzą się najlepsze pomysły. Pojawiają się, stają się coraz bardziej realne i naturalne. Wyjście poza redakcję pozwala trafić na właściwy trop, połączyć obraz z tekstem, człowieka z fotografią. Wrócić do redakcji z nową energią do pracy.